Żyjemy w czasach, w których kobiecie wolno więcej, gdzie mamy (teoretycznie) prawo do zajmowania stanowisk, które kiedyś były uznawane za "męskie", mamy prawo do wygłaszania własnych opinii i walczenia o swoje miejsce w świecie. Mimo wszystko, wyczuwam, że nadal panuje wszechobecny pogląd, że facet to facet, w wielu sprawach sprawdzi się lepiej niż "baba". Pogląd, który jasno wskazuje męskie i damskie zachowania, czy obowiązki, co najważniejsze wpajany jest nam od najmłodszych lat i to WCALE NIE PRZEZ MĘŻCZYZN. Która z nas nie słyszała nigdy od babci/mamy tekstów w stylu "nie wchodź na płot, bo podrzesz rajstopki", "popraw spódniczkę DZIEWCZYNCE NIE PRZYSTOI pokazywać majteczek", "nie graj w piłkę, bo będziesz miała krzywe nogi, TO DLA CHŁOPCÓW", " MUSISZ umieć gotować, dbać o porządek, jesteś KOBIETĄ, to twój obowiązek", "ustąp, jesteś dziewczynką", czy chociaż " wiem, że Wicio ci się nie podoba, no ale zatańcz z nim, żeby mu smutno nie było"? To takie niewinne słowa, normalne, ale sugerujące pewien wzorzec zachowań, wzorzec, który później przekazujemy swoim córkom/wnuczkom. Lubimy czuć się wolne, niezależne, lubimy trzymać swoje sprawy w swoich rękach, a mimo to, tym jak zostałyśmy wychowane i tym jak wychowujemy, same stawiamy przed sobą niewidzialną barierę, same się ograniczamy. Nie chcę by to brzmiało jak feministyczny bełkot, ale kobiecość drzemie gdzieś tam w środku, wierzę, że można czuć się kobietą jednocześnie grając w piłkę nożną. Pozwólmy- każdemu, niezależnie od płci, na rozwój własnych pasji i kreowanie własnego "JA", przecież doskonale wiemy ile szczęścia daje najzwyklejsze, najprostsze bycie sobą!
fot. Artur H. [klik]
Pozdrawiam
marsta






